Andrea Pirlo "Myślę więc gram", czyli poezja po piłkarski
- Grzegorz Ignatowski
- 22 lut 2015
- 3 minut(y) czytania
Lekka, łatwa, przyjemna, ale też ambitna, bogata i inteligentna - taka jest biografia Andrei Pirlo "Myślę więc gram". Książka, która ukazała się nakładem wydawnictwa SQN jest pozycją obowiązkową dla każdego szanującego się fana futbolu. Po jej przeczytaniu można dojść do wniosku, że gdyby pióro umiało mówić, to powiedziałoby o Pirlo dokładnie to samo co chciałaby powiedzieć piłka.
Andrea Pirlo wraz z Alessandro Alciato stworzył książkę, do której chętnie będziecie wracać wspomnieniami. Dlaczego? Bo jest w niej dosłownie wszystko, czego szuka fan piłki nożnej, a do tego jest to podane w idealnych dawkach. Mamy na przykład kulisy niedoszłego transferu reprezentanta Włoch do Barcelony, znajdziemy emocje związane z finałem Ligi Mistrzów w 2005 roku, czy z wykonywaniem rzutu karnego w finale Mistrzostw Świata, przekonamy się jak bohater stadionów opanował do perfekcji wykonywanie rzutów wolnych, dowiemy się też, że Pirlo w jednym z zespołów juniorskich miał przekręcony licznik. Prawda, że ciekawe? Ale to jeszcze nie wszystko. Autorzy tej książki potrafią sprawić, że zupełnie inaczej spojrzycie na Filippo Inzaghiego, czy na nazwisko pewnego holenderskiego piłkarza. Tak, Pirlo i Alciato sprawili, że słowo "Huntelaar" stało się zabawne.
Jeśli chodzi o samego Pirlo, to zapewne mieliście o nim wyrobione zdanie i to zarówno o Pirlo - piłkarzu i Pirlo - człowieku. Spokojny, opanowany, inteligentny - to pierwsze słowa, które przychodzą na myśl na temat tego piłkarza. Owszem, czytając tę książkę można znaleźć fragmenty, w których sam zawodnik przedstawia siebie jako człowieka lubiącego żartować i robić kawały, ale po przeczytaniu całości ma się wrażenie, jakby właśnie wróciło się z bezludnej wyspy, na której był tylko czytelnik i książka. A Pirlo? Po powrocie z bezludnej wyspy ukształtował się obraz piłkarza, który nawet w ekstremalnych sytuacjach zachowuje spokój. Poniższy scenariusz wydaje się być całkiem realny.
− Panie Pirlo, pańska żona właśnie urodziła. − OK. − To bliźniaki. − OK. − Jeden jest czarny, a drugi ma skośne oczy. − OK, w porządku.
Mimo spokojnego charakteru Pirlo w książce znajduje się wiele zabawnych fragmentów. Jeśli chcecie się dowiedzieć jaki był w szatni Alberto Gilardino, czy co przed meczami jadł Filippo Inzaghi, pomocnik Juventusu śpieszy z odpowiedzią. Ale uważajcie, bo tutaj też może być ekstremalnie. − Mówiąc wprost: srał. − pisze Pirlo o Filippo Inzaghim. − Srał na potęgę. Nikomu by to pewnie nie przeszkadzało, gdyby nie fakt, że robił to w szatni, zaraz przed meczem. Denerwował przy tym wszystkich, bo w całej szatni panował smród nie do wytrzymania − zwłaszcza jeśli była niewielka Potrafił pójść do kibla trzy razy w ciągu dziesięciu minut.
Biografia Pirlo jest zupełnie inna od pozostałych. Główny bohater nie opowiada jakim to jest wspaniałym piłkarzem, nie wspomina jak było mu ciężko, on po prostu snuje opowieść. Tę opowieść śmiało można postawić na tej samej półce co "Tor", "Ja, Ibra", "Futebol", czy "Spalony". Jest też dużo smaczków związanych z szatnią, czy poszczególnymi zawodnikami. W tym królują opowieści z Gennaro Gattuso, czy też jak nazywa go Pirlo "Rino de Janeiro" w roli głównej. Przykład? Proszę bardzo, oto jedna z anegdot. − Byliśmy we Florencji, a trener Lippi postanowił dać nam wolny wieczór. Poszliśmy niemal całą grupą na kolację. W obozie został jedynie Gattuso. Kiedy wróciliśmy, byliśmy już trochę podpici. No, może nieco bardziej niż "trochę". Rozmawialiśmy w holu, nikomu nie chciało się spać i szukaliśmy jakiegoś zajęcia. Nagle wszyscy wpadliśmy na ten sam pomysł: − Idziemy do Rino, pozawracamy mu dupę. Spał już, ze swoją uroczą szlafmycą na głowie. Po drodze do jego pokoju De Rossi znalazł gaśnicę. Chwycił ją i powiedział: − Idę ugasić Gattuso. Zapukaliśmy do drzwi, a kiedy ten otworzył, przecierając oczy, Daniele wycelował w niego gaśnicę i nacisnął spust. Po chwili uciekł do swojego pokoju, w którym mieszkałem i ja, zostawiając mnie na pastwę tego pokrytego pianą potwora w gaciach. Gattuso krzyczał coś niezrozumiale, ale to wystarczyło, żebym zorientował się, że całkowicie się obudził. Że myśli trzeźwo. Próbowałem uciekać, ale wiedziałem, że jestem przegrany już na starcie. Kiedy chce cię dorwać Gattuso, możesz próbować uciekać, ale on i tak cię dopadnie. Jesteś gazelą, a on lwem.