top of page

Z piłką dookoła świata: Rapa Nui

Z okazji Świąt Wielkanocnych prezentujemy Państwu wydanie specjalne artykułu z cyklu „Tam też kopią”. Dzisiejszymi bohaterami są piłkarze z Wyspy Wielkanocnej, krainy potężnych posągów moai, którzy pomiędzy codziennymi obowiązkami związanymi z pracą zarobkową uganiają się za piłką.



Rapa Nui, czyli Wyspa Wielkanocna, znajduje się na Oceanie Spokojnym. Należy do Chile, choć znajduje się w odległości 3600 km od wybrzeży tego kraju. Wyspa Wielkanocna jest najbardziej oddalonym od stałego lądu zamieszkałym terytorium na świecie i posiada burzliwą historię. W XVIII wieku miejscowa ludność wyczerpała naturalne zasoby kraju, co doprowadziło do rozprzestrzenienia się kanibalizmu. W następnym wieku, po masowym wywożeniu tubylców do pracy niewolniczej w Chile i Peru, populacja spadła do 110 mieszkańców. W tym czasie Rapa Nui została też uznana jako terytorium chilijskie. Swoją popularność na świecie zawdzięcza ona słynnym moai, czyli ogromnym kamiennym posągom budowanym do XVI wieku. Dziś populacja tej niewielkiej wyspy wynosi niewiele ponad 4000 mieszkańców, z czego sporą część stanowią Europejczycy. Jedyną miejscowością na tej egzotycznej wyspie jest Hanga Roa. Wydaje się, że piłka nożna w takim miejscu nie ma prawa zyskać uznania wśród niewielkiej liczby mieszkańców. Nic z tych rzeczy, tubylcy również z ogromną pasją bawią się w futbol.



Na Rapa Nui jest tylko jeden stadion, Estadio Hanga Roa, który może pomieścić 2500 widzów, a to ponad połowa całej populacji wyspy. Regularnie rywalizuje na nim sześć amatorskich drużyn, jednak zdarza się też, że te ekipy wybierają najlepszą jedenastkę i grają mecze towarzyskie jako FC Rapa Nui. Pierwszy raz pod tym szyldem najlepsi piłkarze z Wyspy Wielkanocnej wystąpili w 1996 roku, a rywalem była wówczas reprezentacja archipelagu Juan Fernandez. Bohaterowie niniejszego tekstu wygrali wówczas 5:4. Cztery lata później było już znacznie łatwiej, a wynik 16:0 świadczy o dużym kroku na przód, jaki poczynili pasjonaci futbolu z Rapa Nui. Jednak prawdziwy debiut miał dopiero nastąpić.


W 2009 roku CF Rapa Nui wystartował w rozgrywkach o Puchar Chile. Trudnego zadania stworzenia drużyny spośród najlepszych zawodników grających na Wyspie Wielkanocnej podjął się były reprezentant Chile, Miguel Angel Gamboa. Przepisy krajowego pucharu przewidują, że nawet najsłabsza drużyna może trafić na najsilniejszą i tak właśnie się stało w przypadku klubu z Wyspy Wielkanocnej. Los zdecydował, że rywalem tego zespołu będzie najbardziej utytułowany klub w kraju, Colo Colo Santiago. Meczowi towarzyszyła atmosfera prawdziwego święta, którego nie zmąciłaby nawet wysoka porażka bohaterów z krainy moai, a należy wspomnieć, że tubylcy spodziewali się łatwego rozprawienia się gwiazd z Colo Colo z gospodarzami i zaaplikowania im sporej liczby bramek. Licznie zgromadzeni kibice z pomalowanymi twarzami gorąco dopingowali swój zespół, tworząc iście spektakularny piłkarski karnawał. Może zawodnikom ze stolicy kraju przeszkodziła długa podróż, a może taniec wojenny, przypominający nowozelandzką hakę, wzbudził w nich respekt. Potężne Colo Colo zwyciężyło 4:0, lecz rybacy, tancerze i przedsiębiorcy, którzy grali w piłkę dla przyjemności, stworzyli im spory opór. Zespół trenera Gamboi zdobył honorową bramkę, po strzale Tukiego, lecz zawodnik pomógł sobie w tej sytuacji ręką i gol nie został uznany. Warto również dodać, że to spotkanie było na żywo transmitowane w chilijskiej telewizji, a FIFA w artykule opisującym to wydarzenie pisała o najważniejszym meczu XXI wieku na Wyspie Wielkanocnej.



W składzie zespołu z krainy moai, jak pisaliśmy wcześniej, pojawili się wykonawcy najróżniejszych zawodów, lecz jeden z nich miał za sobą futbolową przeszłość. Jovino Tuki, bo o nim mowa, jako junior był testowany w znanym chilijskim klubie, Puerto Montt. Młody piłkarz nie mógł jednak liczyć na mieszkanie, a że dojazd na treningi zabierał mu zbyt wiele czasu, musiał zakończyć swoją przygodę z piłką na wczesnym etapie. Obecnie Tuki jest dyrektorem miejscowego ośrodka sportowego. – Moim celem jest praca na rzecz tej wyspy i rozprzestrzenianie piłki nożnej wśród mieszkańców. Jednak moim marzeniem, nawet ważniejszym od pokonania Colo Colo, jest zainteresowanie skautów silnych klubów do przyjeżdżania na Rapa Nui i poszukiwanie piłkarskich talentów – powiedział najbardziej znany zawodnik CF Rapa Nui.


Mecz z Colo Colo miał przyspieszyć rozwój piłki nożnej na Wyspie Wielkanocnej. Młodzież zainteresowała się tą dyscypliną sportu, ale w kolejnych latach zespół nie został zgłoszony do rozgrywek o Copa Chile. Liczymy jednak na to, że w przyszłości pasjonaci futbolu z Rapa Nui dadzą więcej radości swoim kibicom, organizując kolejne piłkarskie święta, a kibicom z reszty świata będą udowadniać, że nawet w takich miejscach, futbol jest traktowany jako coś więcej niż dyscyplina sportu.


Tekst ukazał się na portalu iGol.pl w ramach cyklu "Tam też kopią"

Autor bloga: Grzegorz Ignatowski

bottom of page