top of page
Szukaj

Herold Goulon - czołg z silnikiem Fiata 125p

  • Grzegorz Ignatowski, Cezary Kapłon
  • 31 paź 2013
  • 4 minut(y) czytania

Jesienią 2013 roku kibiców ligi polskiej oczarował niejaki Herold Goulon. Oczarował, mimo iż porusza się w takim tempie, w jakim przesuwają się kontynenty czy topnieją lodowce...


Herold Goulon - fot. Goal.com

Zacząć należy od tego, że Goulon nie urwał się z choinki (zresztą, która choinka utrzymałaby jego ciężar?). Pomocnik Zawiszy Bydgoszcz w młodości uczęszczał do sławnej francuskiej akademii piłkarskiej – Clairefontaine, gdzie swój talent szlifują najbardziej obiecujący francuscy piłkarze. Chyba podjadał tam posiłki swojemu przyjacielowi, Hatemowi Ben Arfie (178 cm wzrostu), gdyż dość szybko poszybował w niebo na zawrotną (jak na piłkarza) wysokość ponad 190 cm. Z racji warunków fizycznych i pozycji na boisku porównywano go do Patricka Vieiry. Za czasów młodości Goulon miał więc prawo wierzyć, że jego kariera rozwinie się jak innych wielkich piłkarzy trenujących w znanej francuskiej akademii piłkarskiej - Thierry'ego Henry'ego, Nicolasa Anelki czy Williama Gallasa. Z biegiem czasu przekonał się jednak, że szczęście i talent nie zawsze muszą iść w parze z olśniewającą karierą.


Później, bohater niniejszego tekstu, trafił do ówczesnego mistrza Francji i tamtejszego hegemona - Olympique Lyon. W juniorskiej ekipie „Les Gones” występował przez dwa lata, ale już w 2006 roku przeszedł do Middlesbrough. Angielski futbol wyraźnie nie przypadł do gustu Goulonowi. Ani w Middlesbrough, ani w Blackburn trenerzy niezbyt chętnie korzystali z usług Francuza. W ciągu dwóch sezonów pobytu w Rovers 25-letni obecnie piłkarz wystąpił zaledwie w czterech spotkaniach! "Byłem zbyt leniwy" - sam przyznaje, lecz jednocześnie dodaje: "Byłem lepszy od kilku graczy Blackburn, jednak o tym, kto występuje na boisku, nie zawsze decydują tylko umiejętności". W międzyczasie zaliczył udany epizod w Le Mans, gdzie rozegrał 37 spotkań. Dzięki temu został powołany do młodzieżowej reprezentacji Francji. Ale młodzieżówka w jego przypadku nie okazała się odskocznią do głośnego transferu. Blackburn wypożyczył go do Doncaster Rovers, a potem było już przysłowiowe odcinanie kuponów.


Dużym cieniem na karierze defensywnego pomocnika kładzie się konflikt z prawem. W 2009 roku pobił on swoją byłą dziewczynę, a rok później ją topił. Goulon pytany o te incydenty stara się bardzo szybko zmienić temat, wyraźnie nie chce wracać do tych wydarzeń. Nic dziwnego, piłkarz został skazany przez francuski sąd na osiem miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu.


Co w Goulonie dostrzegli działacze Zawiszy? Tak naprawdę nie wiadomo, bo przez ostatnie półtora roku defensywny pomocnik nie grał w piłkę... Ostatnim oficjalnym spotkaniem, w którym wystąpił było starcie FC Watford z Doncaster 31 grudnia 2011 roku. Gospodarze bez problemów zwyciężyli 4:1, a Goulon wrócił do Blackburn z wypożyczenia. Następnie skończył mu się kontrakt, który nie został przedłużony. Piłkarz miał podobno zaproszenia na testy do innych klubów jak Metz, Nantes, Rayo Vallecano czy FC Koeln, ale jakoś długo pozostawał na bezrobociu. Być może więc oferta z Bydgoszczy była dla niego ostatnią deską ratunku. A kiedy człowiek nie ma nic do stracenia, to nie ma się czego obawiać, tylko pracować i walczyć o lepsze jutro.


Goulon do Zawiszy przeszedł na zasadzie wolnego transferu, więc tak naprawdę bydgoszczanie nie ryzykowali zbyt wiele. Obecnie Transfermarkt wycenia go na 500 tys. euro. Niewykluczone, że jego cena wzrośnie, gdyż zdaje się, że piłkarz błyskawicznie potrafił zaaklimatyzować się w Polsce. Jak na razie rozegrał 12 meczów, strzelił dwa gole i zebrał cały wór pochwał od ekspertów. Czyżby renesans formy? Być może w Ekstraklasie stanie się taką samą gwiazdą, jaką rok temu był Dani Quintana - Hiszpan tułający się po trzecioligowych ekipach z Półwyspu Iberyjskiego, który właściwie z marszu został okrzyknięty najlepszym technikiem naszej ligi. Jak na razie jest na najlepszej drodze do osiągnięcia tego celu.


Jakim piłkarzem jest Goulon? Na pewno pierwsze co przychodzi na myśl to jego postura. Francuz śmieje się, że na ulicy ludzie pytają go, czy jest koszykarzem, czy bokserem i rzeczywiście, mało kto powie, że ma do czynienia z piłkarzem. Jednak warunki fizyczne wcale nie są największym atutem defensywnego pomocnika. Rodowity paryżanin świetnie się ustawia i imponuje odbiorem piłki, jednocześnie posiada nienaganną technikę, którą czasem lubi wykorzystać w sposób nieszablonowy. Największe wrażenie robi jednak fakt, że Goulon będąc z piłką zdaje się nie interesować tym co się dzieje za jego plecami. Nawet kiedy pomocnik Zawiszy jest atakowany przez dwóch piłkarzy, stara się podać piłkę do przodu. W lidze polskiej taki piłkarz to prawdziwy skarb! "Takiej mentalności nauczyli mnie w Clairefontaine. Wpajali nam, że jeśli będziemy się bali stracić piłkę, to nigdy nie zagramy do przodu, więc nasz wkład w wynik nie będzie zbyt wielki. Gdy ją traciliśmy, nikt nie miał do nas pretensji, bo liczyli, że nauczymy się podejmować ryzyko. Czasem trzeba odegrać do obrońców, ale nie interesuje mnie gra na minimum przyzwoitości. Nigdy nie zostaniesz zwycięzcą, jeśli będziesz się wszystkiego obawiał" - mówił w wywiadzie dla Weszlo.com.


Wygląda na to, że Zawisza znalazł prawdziwą perłę, której wcześniej nikt nie odkrył, bo ta zagrzebała się głęboko w mule własnej próżności. Tak, próżności, bo Goulon nie ukrywa, że sam zaprzepaścił szansę na wielką karierę: "Byłem głupi, leniłem się zamiast pracować, spóźniałem się na treningi, albo w ogóle nie przychodziłem. Nie szanowałem daru, który otrzymałem od boga. Taki na przykład Hatem Ben Arfa, mój przyjaciel z czasów Clairefontaine, mógł sobie na to pozwolić, miał tak ogromny talent. Ale nie ja" (rozmowa z Faktem, 11.07.2013). Teraz ma szansę na odbudowanie swojej kariery i wydaje się, że drugi raz nie popełni tych samych błędów. Nawet jeśli wygląda jak czołg z silnikiem Fiata 125p, to wciąż jest to czołg, który posiada ogromną siłę rażenia, której w Polsce od dawna nikt nie widział.

 
 
 

Autor bloga: Grzegorz Ignatowski

© 2023 by Biz Trends. Proudly created with Wix.com

bottom of page