Sergio Ramos - kapitan swojej niezłomnej duszy [RECENZJA#5]
- Grzegorz Ignatowski
- 2 paź 2013
- 3 minut(y) czytania
Sergio Ramos – obrońca nie do przejścia. Na początek wystawimy ocenę: Uważamy, że jest to książka dobra, mimo wielu swoich niedoskonałości. Skrupulatnie przedstawia drogę małego chłopca z Camas do futbolowej chwały. Wyraźnie pokazuje, że ta droga nie była łatwa i mógł ją przejść tylko człowiek bezkompromisowy, człowiek z charakterem, człowiek, który widząc problem Bierzę go na swoje barki i ciska nim o ziemię tak mocno, by już więcej nie stawał na jego drodze. Tak – książka Pepe Garcii Carpintero jest obrazem niezłomnego charakteru Sergio Ramosa i dlatego jest naszym zdaniem pozycją wartościową.

Fot. GI
Zagłębiając się w długą i namiętną lekturę nie możemy jednak pozbyć się uczucia, że jest to 200-stronicowa laurka. Czasem można odnieść wrażenie, że wszystko co robił Ramos było idealne, że w jego życiu nie ma miejsca na niedoskonałości, a to nie prawda. Książka ukazuje mocne strony obrońcy, ale jeśli jest napisana w takim stylu to powinna też pozwolić czytelnikowi ujrzeć jak jej bohater radzi sobie ze słabościami. Ramos według Carpintero nie ma słabości – Ramos jest, który jest, zawsze taki był i takim pozostanie. To zdecydowanie największa wada tej pozycji.
Tę wadę częściowo wyrównują zalety, którymi są ciekawostki z bogatej kariery piłkarza. Wiecie na przykład, że zdarzył się przypadek, że data urodzenia piłkarza Realu została sfałszowana, by mógł on wziąć udział w turnieju młodzieżowym? Tyle, że w tym przypadku trzeba było zawodnika postarzeć, a nie jak to zwykle bywa – odmłodzić. Świetna jest też anegdota związana z mistrzostwami świata w 2010 roku. Tu pozwolimy sobie na cytat: – Aragones nie przestawał powtarzać: „Uważajcie na Wallasa”. Szeroko otwarte oczy i buzie jego chłopców były powodem, dla którego powtórzył raz jeszcze: „Uważajcie na Wallasa”. Minęły wieki zanim ktoś z Sali nieśmiało zapytał: A kto to jest?”. Szkoleniowiec uprzejmie wyjaśnił: „No ten Niemiec, ten no… ich kapitan”. Pierwszym, który odważył się uzmysłowić trenerowi jak naprawdę nazywa się ów Niemiec był Xavi. Zrobił to zresztą z najwyższą dozą dyplomacji, łagodnie, wręcz wstydząc się, że musi poprawiać taki autorytet: „Mister ma naturalnie na myśli Ballacka…”. Aragones wcale nie wydawał się być zbity z tropu. I zadał Xaviemu miażdżące pytanie: „Jeśli jesteś taki obeznany, to powiedz mi w takim razie jak się wymawia ten z siódemką” – sam już nie próbował wymówić nazwiska Schweinsteigera. Cała reprezentacja Hiszpanii przez kwadrans pokładała się ze śmiechu. I właśnie dla takich anegdot warto zapoznać się z tą pozycją. Oprócz tego z tej książki można się dowiedzieć bardzo dużo o samym Sergio Ramosie. Co lubi robić w wolnym czasie, co go inspiruje, i dlaczego wytatuował sobie na plecach chochlika trzymającego piłkę.
Jest coś w tej książce, co sprawia, że czytając ją człowiek pragnie być taki jak Sergio Ramos. Bo przecież każdy chce być w świetle reflektorów, chce cieszyć się sukcesem i pieniędzmi a jednocześnie zachować się właściwie w trudnych sytuacjach zarówno tych związanych z piłką nożną jak i ze zwykłą codziennością. Coś, co powoduje, że piłkarz swoją postawą inspiruje i pobudza do działania, wyciąga z duszy wycofanego człowieka odwagę do wielkich czynów. I to kolejny powód, dla którego warto zapoznać się z jego biografią.
Podsumowując to wszystko dochodzimy do jednego wniosku: O Sergio Ramosie można powiedzieć wiele. Rozum podpowiada przeróżne słowa, układa je na różne sposoby, przestawia tak by uwypuklić niektóre szczegóły, ale nic nie pokazuje tego, co chce się przekazać. Są jednak słowa, które pasują idealnie do tego piłkarza i są to słowa, które sam wytatuował sobie na brzuchu: „Dzięki Ci Boże, za moją duszę niezwyciężoną. Jestem władcą mojego przeznaczenia, jestem kapitanem mojej duszy”.