top of page
Szukaj

Jak piłkarz miał stać się usługą

  • Grzegorz Ignatowski
  • 13 sty 2013
  • 2 minut(y) czytania

Paweł Wszołek. Najpierw mówił, że chyba chce, ale jeszcze tak do końca to nie wie czy chce. Następnie stwierdził, że raczej chce, ale nie wie czy jest gotowy. Chciał, nie chciał, ale jak przyszło co do czego to nie wsiadł do samolotu. Co to ma być, rozterki niezdecydowanej dziewicy? Ostatecznie jednak wylądował w Hannoverze, choć niezbędna była interwencja niemieckiego działacza. I po co było to wszystko? Nie lepiej od razu się zgodzić? No właśnie nie.



Całą sytuacje znacie pewnie doskonale, bo media szeroko się rozpisywały o pierwotnym „tak” i wtórnym „nie” piłkarza. Wszołek miał gotowy kontrakt, ale nie wsiadł do samolotu, by udać się do Hannoveru, przejść testy medyczne i złożyć swój podpis na umowie. Odechciało mu się. Dlaczego? Bo świat idzie na przód i czasem zapomina o tym, że to sami piłkarze powinni decydować o swoim losie.


Pojawiły się pogłoski, że cały ten transfer to robota menedżera piłkarza. I chwała mu za to, że znalazł potencjalnego kontrahenta i szybko się porozumiał w sprawie kontraktu. Problem w tym, że piłkarz nie miał wpływu na negocjacje. Stał się usługą, którą można sprzedać za pieniądze, tak jak sprzedaje się usługi fryzjerskie.


Okoliczności decyzji Wszołka przybliżył Przegląd Sportowy w rozmowie z samym piłkarzem. Wszołek miał powiedzieć: – Cała akcja trwała zaledwie dwadzieścia godzin. Dostałem informację wieczorem, że czeka już na mnie kontrakt. Przedstawiono mi go. Nie miałem prawa niczego negocjować. Następnego dnia po treningu pojawiła się kolejna informacja: jedziemy podpisać kontrakt. Tak to powinno wyglądać?! – powiedział Wszołek w rozmowie z Przeglądem Sportowym.

Sytuacje uratował Joerg Schmadtke, dyrektor sportowy Hannoveru, który wsiadł w samolot z trenerem przygotowania fizycznego, Edwardem Kowalczukiem, i osobiście porozmawiał z piłkarzem.


Okazało się, że Wszołek nie ma żadnych wątpliwości, on chce, ale musi mieć do tego odpowiednią atmosferę. W końcu romans z niemieckim klubem ma potrwać do 2016 roku. Reprezentant Polski po prostu dał do zrozumienia szefom niemieckiego klubu, że jest człowiekiem, a nie zleconą usługą. Być traktowany jak człowiek – bezcenne.

 
 
 

Autor bloga: Grzegorz Ignatowski

© 2023 by Biz Trends. Proudly created with Wix.com

bottom of page