top of page
Szukaj

Adam Nawałka: Wielka przyszłość Górnika

  • Grzegorz Ignatowski
  • 4 cze 2010
  • 4 minut(y) czytania

Górnik Zabrze wywalczył awans do Ekstraklasy. Po pierwszej rundzie nic na to nie wskazywało, lecz wiosną, kiedy zespół przejął trener Adam Nawałka, oglądaliśmy inne oblicze czternastokrotnych mistrzów Polski. Co się stało, że Górnik zanotował tak wielką metamorfozę?


Fot. gornikzabrze.pl

Gratuluję awansu. Trzeba jednak przyznać, że promocja została wywalczona w bólach. Czy poziom I ligi się podniósł? Czy może poziom Ekstraklasy jest coraz niższy?

Na pewno poziom I ligi się wyrównał i trzeba było dobrego przygotowania kondycyjnego, żeby wygrywać mecze w końcówkach spotkań. Ale przede wszystkim wielka praca została wykonana przez piłkarzy. Startowaliśmy z czteropunktową stratą, a wywalczyliśmy sporą zaliczkę przed zakończeniem rozgrywek. Mieliśmy też niekorzystny terminarz, co wpłynęło na opinię, że Górnik nie ma szans na wywalczenie promocji. My wierzyliśmy od początku w sukces. Miałem pomysł, jak odbudować zespół pod względem mentalnym oraz organizacji gry. Zawodnicy bardzo dobrze zareagowali na moje metody treningowe. Wiedzieliśmy, że gra będzie się toczyć do ostatnich meczów. Trzeba zaznaczyć, że to dopiero mały krok w realizacji naszych planów, bo nie zaspokoi nas rola średniaków w Ekstraklasie.


Trzeba jednak przyznać, że rywale nie przeszkadzali Górnikowi w wyścigu do Ekstraklasy, Pogoń, ŁKS i w końcówce Sandecja gubiły punkty z rywalami z dołu tabeli…

Spodziewaliśmy się tego, bo wiadomo, że I liga jest nieprzewidywalna. Na każde spotkanie wychodziliśmy z nastawieniem, że mecz trzeba rozegrać na najwyższych obrotach pod względem wolicjonalnym. W I lidze dominuje agresywna gra, siłowy futbol i tu trzeba najpierw wypracować te elementy, żeby móc wykorzystać umiejętności czysto piłkarskie.

Górnik mógł świętować awans już po meczu z Wartą, lecz poznaniaków nie udało się pokonać.


Czy ta porażka to wypadek przy pracy, czy Warta okazała się tak mocna?

Warta to naprawdę dobry zespół. Z pewnością też pewne rozluźnienie nastąpiło w naszych szeregach po serii zwycięstw. Wierzyliśmy, że już nic nam nie może przeszkodzić w kontynuowaniu tej serii, ale myślę, iż ten zimny prysznic spowodował, że wróciliśmy na właściwy tor. Piłka uczy pokory i z takich spotkań należy wyciągać wnioski.


Przejął Pan zespół po Ryszardzie Komornickim. Co trzeba było zmienić, żeby osiągnąć końcowy sukces?

Drużyna była rozbita psychicznie. Niepowodzenia spowodowały, że zespół nie miał ducha walki i nie funkcjonował jako team. Moim obowiązkiem było przywrócenie tego ducha. Wiadomo, że suma umiejętności indywidualnych w Górniku jest wysoka, natomiast jeżeli są niepowodzenia, to drużyna traci komfort gry. Takie sytuacje się zdarzają i jest to chleb powszedni piłki nożnej i materiał do wyciągania wniosków. Trzeba zaznaczyć, że zarówno praca trenera Komornickiego, jak i wszystkich ludzi związanych z Górnikiem spowodowała, że wreszcie zaczęliśmy grać wiosną


Wielu zawodników narzekało na urazy, Damian Gorawski był całkowicie wykluczony z gry, a głośno mówiło się o jego wysokich zarobkach. To musiało mieć wpływ na atmosferę…

Tutaj nie ma co mieszać wysokich zarobków. Piłkarze muszą zrozumieć, że każdy na boisku musi grać jak najlepiej i swoją postawą na murawie walczyć o wyższy kontrakt. Każdy z zawodników musi być profesjonalistą i nie ma co zaglądać komuś w talerz.


W marcu nowym prezesem został Łukasz Mazur, a zatrudniał Pana Jędrzej Jędrych. Jak układają się relacje z nowym prezesem?

To obrazują wyniki. Jest wielka motywacja, wszyscy pracują dla drużyny. Współpraca powinna się układać tak jak do tej pory, czyli na solidnych fundamentach. Wiadomo, że my jesteśmy dla drużyny, a ktoś inny odpowiada za to, żeby wszystko było dobrze pod względem organizacyjnym.


A jaki wpływ miały transfer Świątka i powroty Zahorskiego i Banasia do gry? Skąd w ogóle pomysł ze sprowadzeniem napastnika łodzian?

Zanim przyszedłem do klubu, prezes Jędrych podsuwał mi kandydaturę Świątka. Ja już wcześniej znałem tego piłkarza, miałem zapisane jego nazwisko w notesie podczas pracy w Wiśle Kraków. Trzeba też powiedzieć, że w tym zawodniku tkwią duże rezerwy. Rozpoczął przygotowania bardzo późno, ale mimo to miał duży wpływ na postawę drużyny. O Tomku Zahorskim mogę mówić w samych superlatywach, to piłkarz posiadający ogromny potencjał. Współpracowałem z nim jako asystent trenera Beenhakkera w reprezentacji Polski. Wspólnie ustalaliśmy, jak ma pracować, aby powrócić do formy po długiej kontuzji. Adam Banaś to piłkarz z ogromną charyzmą i jego powrót miał bardzo duży wpływ na drużynę. Trzeba jednak powiedzieć, wszyscy zawodnicy mieli bardzo duży wpływ na grę, tworzyli zespół, doskonale funkcjonowała również szatnia. Atmosfera w zespole była budująca i to było naszym atutem.


Czy nowe nabytki, Vladimir Balat, Konrad Cebula i Mateusz Kamiński, w Pańskich oczach również zasłużyły na uznanie?

Transfery były bardzo efektywne. Cebula dał wiele punktów drużynie, strzelił ważną bramkę w meczu z GKP i miał kilka asyst, które przesądzały o ważnych punktach. Również Vlado Balat zaprezentował się z dobrej strony. Jednak ci zawodnicy wiedzą, że muszą wiele pracować, żeby mogli przynieść jeszcze większy pożytek dla zespołu. Również Mateusz Kamiński zwiększył rywalizację w obronie, bo trzeba podkreślić, że cel sportowy osiąga się całą osiemnastką, a nawet dwudziestką. Rezerwowi cały czas wywołują presję na zawodnikach pierwszego składu i to podnosi poziom drużyny.


Górnik awansował, ale co dalej? Czy ma Pan na oku piłkarzy, którzy mogliby wzmocnić skład zabrzan?

Oczywiście. Współpracujemy ściśle z Tomkiem Wałdochem. Jest wypracowany model strategii działania drużyny zarówno pod względem personalnym, jak i sposobu gry. Obecna ekipa wykonała kawał dobrej roboty i to ona będzie fundamentem pod przyszłą drużynę i budowę jakości, która ma przychodzić z sezonu na sezon.


Media łączą z Górnikiem Marcina Dymkowskiego i Waldemara Sobotę. Bez klubu będzie też Grzegorz Kasprzik. Czy ci piłkarze mogą być wzmocnieniem kadry Górnika?

Nie chcę się wypowiadać na temat konkretnych piłkarzy. Po ostatnim meczu zostanie przeprowadzona szczegółowa analiza. Ta kwestia zostanie przedyskutowana po zakończeniu sezonu.


Wielu kibiców twierdzi, że kilku zawodników powinno odejść ze względu na brak zaangażowania, nieskuteczność czy trudny charakter lub permanentne kontuzje…

Być może taka sytuacja była po rundzie jesiennej, natomiast jeżeli chodzi o zaangażowanie, to na wiosnę walczyli wszyscy piłkarze i nie mam pod tym względem zastrzeżeń. Na pewno będziemy szczegółowo analizować zespół pod względem umiejętności piłkarskich.


A czy wierzy Pan w powodzenie misji firmy Allianz, która miała doprowadzić Górnika do mistrzostwa Polski w 2012 roku?

Oczywiście. Wiadomo, że grupa Allianz jest właścicielem Górnika, ta firma ma bardzo duże ambicje sportowe. Z pewnością współpraca spowodowała, że drużyna odżyła. Odżyły zarówno marzenia, jak i sprawy sportowe. Jestem pod wrażeniem współpracy z Allianzem. Myślę, że Górnika czeka bardzo dobra przyszłość.

 
 
 

Autor bloga: Grzegorz Ignatowski

© 2023 by Biz Trends. Proudly created with Wix.com

bottom of page